Opis

Zanim rozpoczniemy grę, na narysowanym polu układamy dwie większe monety – po jednej dla uczestnika. Większe monety będą naszymi piłkarzami. Z kolei mniejszą monetę kładziemy na środku stołu – będzie ona naszą piłką.

Zabawę zaczynamy od wyliczanki - osoba, któa wypadnie podczas wyliczania, rozpoczyna grę. Osoba rozpoczynająca grę, trzymając w ręce grzebień, musi uderzyć jego grzbietem (nie ostrą stroną z zębami) w swoją monetę-piłkarza w ten sposób, by odbiła ona monetę-piłkę. Po jednym naszym odbiciu, ruch ma nasz współzawodnik. Uderzamy na zmianę. W takim cyklu poruszamy się po boisku aż dotrzemy w okolice bramki przeciwnika. Gol strzelony do bramki przeciwnika to punkt na nasze konto. Po udanej akcji wracamy z piłką i graczami do pozycji wyjściowej (środek boiska) i kontynuujemy rozgrywkę. Gramy do ustalonej liczby punktów. Wygrywa osoba, która jako pierwsza zdobędzie wcześniej określoną ilość punktów.

W grę można grać indywidualnie oraz zespołowo – w zależności od ilości chetnych osób i przyjętych zasad.

Wspomnienia

 

" - W cymbergaja my grali. To już w szkole my grali, na ławkach. To była fajna gra no bo co, bo to trzeba było mieć ten grzebień. Albo monety, trzeba było mieć, abo a bakalitu takie krążki. To czasami było tak ostro, że ta zwada przychodziła i się tam nawet do bójek dochodziło jak tam ktoś kombinowoł, oszukiwoł. Abo nie fair groł to była potem zawada i larmo. Się człowiek zapominił i już nauczycielka prziszła a na ławce dalej akcja ni. I to byli takie szpece, co prowadzili to, byli najlepsi to potem kibice byli wkoło. Nauczycielka, rektorka wchodziła do klasy, a wszscy w koło jednej ławki i patrzyli jak ci najlepsi grają. I kibicowali.

- Jakie tam były zasady?

Też żech słyszoł o kilku zasadach, ale my to też tak prosto grali. Na dwóch końcach ławki sie rysowało długopisem takie bramki. Potem się robiło bandy z linijek. No i po prostu grzebieniem się uderzało w bal. Była bal i dwa zawodniki. Starało się do tej brami przeciwnikowi strzelić. Przeciwnik zas staroł się ustawić ta swoja moneta, krążek, żeby sobie nei dać sztrzelić tego. To było bardzo zacięta walka. Często zwada była i musiały nas rektorki uspokajać, bo tu lekcja a my dalej grali. ‘’ - GLIWICE

‘’Grało się w bramki tak zwane. Cymbergaj. Grzebieniem się szorowało po ławkach. Były bandy porobione i się do bramek przeciwnika monetami, czy krążkami celowało. Też była zabawa, że się brało monety i jak były tory tramwajowe to się kładło te monetę na torach i on jak po niej przejechał to się miało długą taką blaszkę. ‘’- GLIWICE